W sklepach już szał wielkanocny – zajączki,
kurczaczki, pisanki, koszyczki, palemki, baranki... Szaleństwo! W naszym
Siedlisku także pomaleńku robi się świątecznie.
Odkąd mieszkam na wsi żółto-pomarańczowe wielkanocne dekoracje zastąpiły spokojne pastele. Może urok i kojąca cisza wsi spowodowała takie zmiany. Choć w tym roku mam dylemat – postawić na błękit czy róż. A może odejść od koloru i pozostać przy mojej ukochanej bieli... Mam jeszcze trochę czasu do zastanowienia.
Ostatnio Marysia oraz przedszkolaki z jej grupy miały ogromną przyjemność i w związku ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi odwiedziły gnieźnieńską wylęgarnię drobiu. Dzieci (oraz my – dorośli) były zachwycone! Należy wspomnieć, że każdego dnia do wylęgarni przyjeżdża 12.000 jaj !!! (nie pomyliłam zer). Zatem pracy jest naprawdę sporo, gdyż każdym jajkiem trzeba się z ogromną delikatnością i cierpliwością zajmować. Mnie tak się spodobało, że codziennie myślę o założeniu własnego kurnika. Mieć codziennie świeże jaja... Mhhhhh
Muszę tylko przekonać męża!
Bardzo dziękujemy Paniom, które nas odprowadzały i pięknie opowiadały o swojej pracy.