Nawet nie mam pojęcia kiedy minął
październik. Dodatkowo ostatnie dwa tygodnie były bardzo pracowite, co
przedstawię Wam w kolejnych wpisach. Dzisiejszy wpis może nie będzie długi, ale za to
bardzo obfity w zdjęcia.
Ostatnio bardzo często robię przepiśniki, notesy i kalendarze.
W międzyczasie uszyłam także kilkanaście sów i kilkadziesiąt serc. Miałam w planie uszycie kilku poszewek na
poduszki, ale cóż... doba ma tylko 24 godziny.
Ponadto w październiku obchodziłyśmy
z Marysią pierwsze ważne szkolne święto – Dzień Nauczyciela. Z tej okazji dla
Pani Ewy, która opiekuje się i uczy moją Kluskę plus 24-osobową gromadkę
dzieci, przygotowaliśmy wraz z Rodzicami niespodziankę. Aby Pani Ewa miała
pamiątkę po naszych dzieciaczkach - zrobiłam album, gdzie każde dziecko odcisnęło
swoją rączkę. Prezent okazał się miłą niespodzianką i wywołał na twarzy Pani
Ewy uśmiech – a oto chodziło...
Październik rozpieszczał nas
pogodowo. Mimo, że poranki były mgliste i zimne, popołudnia były ciepłe i
słoneczne. Korzystałyśmy zatem z Kluską chodząc na leśne spacery. Mimo iż w samym lesie już nie znalazłyśmy grzybów, postanowiłam z Maryśką upiec jadalne muchomorki. Słodkości upiekłam według
nieskomplikowanego przepisu na kruche ciastka. Świetnie pasują do gorącej
herbaty z cytryną i do nowych „muchomorkowych” kubków, które siostra kupiła mi
za naprawdę śmieszne pieniądze – 2 zł za sztukę.
Wpis miał być krótki, a wyszedł
bardzo długi. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Życzę Wam dużo słońca, mimo
krótszego już dnia!