Jeszcze wczoraj świeciło słońce, trawa się zieleniła, a na moim ukochanym lilaku pojawiły się pierwsze pączki... wiosna! Jedynie na dworze i w moim sercu, bo zima jedynie w kalendarzu. Nawet będąc ostatnio w Pracowni Florystycznej "Perełka" zastanawiałam się czy nie przygarnąć kilka hiacyntów, ale bałam się że moja Zielona Dama się strasznie pogniewa.
Zatem cóż było za wielkie zaskoczenie, gdy rano za oknem przywitał mnie taki widok:
Całe popołudnie spędziliśmy na śnieżnej zabawie. Nawet nie wiem kiedy zrobiło się szaro. Tak szybko minął czas. Wróciłyśmy z Marynią całe mokre - efekt zrobienia kilkunastu śnieżnych aniołów - ale bardzo zadowolone. Dzięki tej śnieżnej niespodziance mogę Wam troszkę pokazać nasze Siedlisko w białej odsłonie.
Resztę wieczoru spędziłyśmy z Marysią w jej kawiarence. Takiej ilości (udawanej) herbaty, deserów i muffinek nigdy nie pochłonęłam...
Przesłodki misiek-wieża kupiony za złotówkę w sklepie typu "wszystko za 3 zł"
A Wy lubicie taką białą zimę?
Pozdrawiam Was i życzę wielu miłych zaskoczeń